czwartek, 31 marca 2016

Pierwszy raz na siłowni

Wiele osób ma różne wątpliwości związane z tym tematem, a wręcz boi się - jak będzie wyglądał a jak powinien wyglądać pierwszy dzień na siłowni? Sama też miałam swoje dwa "pierwsze razy" i moment wyjścia z szatni wcale nie wywoływał najprzyjemniejszych emocji, kiedy nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Mimo wszystko każdy przekona się, że nie ma w tym nic strasznego, a za jakiś czas siłownia stanie się drugim domem ;)


Na sam początek... spakujmy torbę!
Buty - niby oczywiste, a jednak umieszczę je na pierwszy miejscu, bo... sama o nich ostatnio zapomniałam haha;) Nieważne jak wyglądają, ważne żeby były czyste i wygodne!
Woda - pewnie znasz swój organizm, więc oceń czy wystarczy Ci mała woda czy duża. Noś ją zawsze przy sobie (tak jak i ręcznik). Korzystając np. z butelki Bobble możesz uzupełniać wodę na bieżąco, nie nosząc jej ze sobą.
Koszulka - niektórzy ćwiczą w krótkich topach, choć ten widok raczej preferowany jest u stałych bywalczyń siłowni;) Bez różnicy czy weźmiesz ze sobą zwykły tshirt czy typowo sportową koszulkę - weź to, w czym czujesz się dobrze i wygodnie jest Ci się poruszać.
Spodenki/legginsy - na siłowni najwygodniej jest mi w legginsach, jak i większości dziewczyn które widuję. Używam zarówno zwykłych jak i tych sportowych, najważniejsze jest aby nie spadały z tyłka;)
Stanik sportowy - w zwykłym jest zdecydowanie niewygodnie. Na siłowni nie potrzebujesz bardzo mocnego podtrzymania, sprawdzą się także te "średnie" :)
Ręcznik - nawet jeśli prysznic bierzesz w domu a nie na siłowni, pewnie spotkasz karteczki "ćwicz z ręcznikiem!". Przyda Ci się do przecierania maszyn, jeśli kładziesz się na matę lub jeśli poczujesz potrzebę otarcia czoła.
Klapki - przydadzą Ci się do wejścia pod prysznic czy skorzystania z sauny.
Gumka do włosów, skarpetki, słuchawki, rękawiczki - to już opcjonalnie. Nie wyobrażam sobie ćwiczyć bez związanych włosów, choć wiem że nie wszyscy mają z tym problem. Czasem warto po porządnym treningu zmienić także skarpetki ;) Jeżeli lubisz ćwiczyć z muzyką, nie zapomnij słuchawek.


Wybierając się na siłownię, nie zapomnij karnetu. Pierwszy trening raczej przeznacz na zapoznanie się z siłownią, nie przesadzaj i nie pokazuj jaki z Ciebie prawdziwy siłacz ;) Praktycznie na każdej siłowni spotkasz trenera. Nie bój się do niego podejść i grzecznie poprosić czy mógłby zapoznać Cię ze sprzętem, pokazać jak poprawnie wykonywać ćwiczenia i ułożyć pierwszy plan dla początkujących. Pamiętaj że nie liczy się ilość ćwiczeń jakie wykonasz, a ich poprawność!
Każdy trening zacznij od 10 minutowej rozgrzewki. Najprościej pójść na bieżnię, rowerek czy orbitrek. Trening z maszynami czy na matach wykonuj powoli, skupiając się na każdym ruchu. To nie są zawody na czas. Jeżeli na Twojej siłowni nie masz możliwości skorzystania z pomocy trenera, na każdej maszynie powinna być naklejka objaśniająca jakie mięśnie angażuje i jak powinno się wykonywać ćwiczenie. Nie bój się przejść, pooglądać, poczytać. A co najważniejsze, nie rzucaj się od razu na ciężary. Na początku przyzwyczaj swoje ciało do wysiłku, jakiegokolwiek obciążenia. Po skończonym treningu wróć do strefy cardio na 15 minut. Na sam koniec nie zapomnij o rozciąganiu!

Nie przejmuj się jeśli na początku nie dasz rady wszystkiego zrobić. Nie przejmuj się jeśli będzie obok dużo ludzi. Każdy jest tam w tym samym celu. Nikt na nikogo krzywo nie patrzy, wszyscy tam się pocą, jęczą, męczą. Niczym się nie wyróżniasz. Inni nie są od oceniania, jedyne co są skłonni zrobić w Twoim kierunku to Ci pomóc! :)

niedziela, 20 marca 2016

Mata do ćwiczeń Sissel


Podczas ćwiczeń w domu korzystamy z maty treningowej, nawet nie zwracając uwagi na to jak ważną rolę spełnia. Jednak w sklepach sportowych na działach fitness jest ich naprawdę sporo i często ciężko jest wybrać tą odpowiednią. Moja pierwsza mata była jedną z najtańszych. W ostatnim czasie miałam okazję przetestować matę Sissel, która jest już z wyższej półki cenowej. Czym się różnią i czy warto stawiać na droższą wersję? Zachęcam do przeczytania recenzji!

Mata gimnastyczna Sissel, którą testowałam, ma wymiary 180x60x1,5cm. Przy moim wzroście (165cm) długość była idealna. Poprzednia mata była niestety krótsza i podczas ćwiczeń wystawałam poza nią, co często było niekomfortowe. Kolejna różnica która od razu rzuca się w oczy to grubość. Cienkie maty nadają się do lekkich ćwiczeń i oczywiście zdecydowanie szybciej się zużywają. Ta o grubości 1,5cm powinna wytrzymać dłużej, jej zadaniem jest lepiej absorbować siłę uderzeń, a osobiście odczuwam tu także kwestię wygody - na macie grubszej ćwiczy mi się po prostu wygodniej.

W małym mieszkaniu ważną kwestią jest też fakt ile miejsca mata zajmuje. Tą mniejszą bez problemu chowałam do szafy, a jak jest w tym przypadku? Niestety nie da się jej zwinąć w mały rulonik, nie dałam rady zrobić węższego rulonu niż ten, który wyjęłam z kartonu w którym ją otrzymałam. W efekcie końcowym zajmuje około 3 razy więcej miejsca. Dla ludzi którzy mają dużo miejsca to pewnie bez różnicy, ale w małym mieszkaniu jest to dla mnie spory minus.



Okej, wizualnie mata sprawdzona, ale przecież najważniejszy jest fakt jak się ją użytkuje! Kiedy usiadłam na niej po raz pierwszy zabierając się do ćwiczeń, poczułam się jakbym usiadła na materacu, a nie na macie do ćwiczeń, która leży na podłodze. Po męczącym dniu w chwilach słabości motywuje do... pójścia spać haha ;) Wygodę oceniam więc na plus. Moje ćwiczenia na macie są ostatnio dość intensywne, dużo się ruszam, ale mata na szczęście się nie ślizga, z czym miałam problem przy poprzednim "zwyklaku z sieciówki". Mam wrażenie że sąsiedzi mieszkający piętro pode mną też polubili tę matę - wydaje mi się, że ćwiczenia które na niej wykonuję, robię zdecydowanie ciszej dzięki grubości maty i materiałowi z jakiego jest wykonana. Przy tej poprzedniej wszelkie stukania, tupania nie były w żaden sposób zagłuszane, amortyzowane.

Czasem po ćwiczeniach zdarzało mi się wstawać z bolącymi, startymi kolanami. Teraz nie mam takich problemów, podczas testów próbowałam wręcz specjalnie upadać na matę i ocierać się o nią, co często zdarza się podczas ćwiczeń. Jest na tyle gruba i miękka, że nie poczułam żadnych efektów ubocznych.


Porównując "sieciówkowego zwyklaka za 20zł" do testowanej maty Sissel to szczerze mówiąc dwa różne światy. W końcu odkryłam komfort ćwiczenia w domu! I przede wszystkim tę drugą da się bez problemu umyć, co było praktycznie niemożliwe przy bardzo chropowatej powierzchni tańszej wersji maty. Oceniam ją zdecydowanie pozytywnie, a jedynym minusem jest dla mnie fakt, że ciężko jest mi ją przechowywać przez jej wielkość i grubość. No i oczywiście cena może niektórych przerażać. Czy bym ją poleciła? Wcześniej ćwiczyłam na macie może... dwa razy w tygodniu. Jeżeli podobnie wygląda Twoja aktywność, raczej szkoda pieniędzy. Jeśli natomiast ćwiczysz regularnie, moim zdaniem warto zainwestować w coś porządnego, wygodnego, bardziej profesjonalnego. Osobiście jestem nią zachwycona! Mam nadzieję, że wytrzyma ze mną długi czas bez zniszczeń.